Mariusz Andruchowicz [1969 - 2024]
Odszedł od nas Mariusz Andruchowicz, człowiek brzeskiego sportu, kolega, przyjaciel, nauczyciel, wychowawca. Ostatnie pożegnanie w środę 31 stycznia w kościele św. Mikołaja i na cmentarzu komunalnym przy ul. Starobrzeskiej.
Wiadomość o jego śmierci jest najboleśniejsza dla bliskich: żony, synów i rodziny, którym składamy najszczersze kondolencje. Ale z ogromnym zaskoczeniem, żalem i smutkiem tę informację przyjęły również tysiące osób, które miały okazję zetknąć się z Mariuszem przez kilkadziesiąt lat jego działalności.
Zaczynał jako nauczyciel wychowania fizycznego - najpierw w Publicznej Szkole Podstawowej nr 6, a następnie w PSP nr 4. To właśnie ze szkołą i halą sportową przy ul. Oławskiej związał się na całe zawodowe życie.
To tutaj trenował w drużynie Orlika, grając w piłkę ręczną na pozycji obrotowego i bramkarza i tu z drużyną seniorów świętował największe sukcesy brzeskiego szczypiorniaka - awans do I ligi i grę na zapleczu ekstraklasy.
Jako nauczyciel w "Czwórce", a potem w gimnazjum nr 1 i wreszcie w PSP 5, specjalizował się w koszykówce, szybko potwierdzając trenerski talent i odnosząc ze swoimi koszykarkami sukcesy w regionie i kraju, zarówno w rozgrywkach szkolnych jak i z drużynami Stali Brzeg.
Choć jego pierwszą pasją był basket, to nigdy nie ograniczał się do jednej dyscypliny: amatorsko grał w futsal, jeździł na nartach, trenował młodych piłkarzy nożnych, czerpał radość z rywalizacji w każdej dziedzinie sportu, której się dotknął.
Spełniał się jako wychowawca, co udowadniał nie tylko w szkole, ale również jako sędzia koszykówki, gdzie nie poprzestawał na egzekwowaniu przepisów, chętnie udzielając młodym adeptom basketu praktycznych rad i wskazówek.
Zachęcał do sportu swoich synów i był dumny, kiedy najstarszy po raz pierwszy wyszedł z nim posędziować mecz, kiedy średni odnosił pierwsze sukcesy w koszykówce i piłce nożnej, kiedy najmłodszy stawiał pierwsze kroki w hali sportowej i na boisku.
Był też spikerem na wielu zawodach, organizatorem imprez sportowych, społecznikiem, zapalonym wędkarzem - współzałożycielem i skarbnikiem Towarzystwa Wędkarskiego "Trofeum", radnym miejskim... długo można byłoby wymieniać pasje i działalności, w które był zaangażowany.
W ostatnich miesiącach martwił się swoją chorobą, wynikami badań, diagnozami, a mimo tego pozostawał aktywny, bo bez ruchu nie wyobrażał sobie życia. Nam trudno wyobrazić sobie brzeski sport bez niego.
W środę 31 stycznia o godz. 11.30 w kościele św. Mikołaja zostanie odprawiona żałobna msza święta, po której nastąpi ostatnie pożegnanie na cmentarzu komunalnym przy ul. Starobrzeskiej.